Słoweńska pamięć o froncie Isonzo

Słoweńska pamięć o froncie Isonzo

Ten post jest również dostępny w: Słoweński Angielski Angielski Austriacki Bośniacki Holenderski Chorwacki Czeski Duński Holenderski Fiński Francuski Niemiecki Węgierski Włoski Serbski Słowacki Hiszpański Szwedzki Szwajcarski

Słoweńska pamięć o froncie Isonzo

Słoweńska pamięć o froncie Isonzo

Słoweńska pamięć o froncie Isonzo

Militarne dziedzictwo miasta Vršič i jego okolic

Słoweńscy żołnierze na Front Isonzo są wyimaginowaną całością złożoną z bardzo różnych osób narodowości słoweńskiej o różnych pozycjach wojskowych, doświadczeniach i punktach widzenia dotyczących wojny, państwa, a nawet ojczyzny. W procesie poznawczym dotyczącym pozycji i ekspresji emocjonalnej słoweńskich żołnierzy takie ograniczenia powinny być poważnie brane pod uwagę, aby nie uogólniać zbytnio indywidualnych doświadczeń i nie popadać w motywacyjne i propagandowe wzorce epoki ze względu na strukturę zasobów. Niemniej jednak można stwierdzić, że słoweńscy żołnierze radzili sobie i doświadczali w pełni trudów życia wojskowego charakterystycznych dla walki na stosunkowo stabilnych liniach frontu, w okopach i schronach, podczas częstych strzelanin i walki wręcz. Słoweńscy żołnierze byli szczególnie definiowani przez ich stosunek do bliskiej ojczyzny, która obejmowała Słowenię lub Carniolę, Karyntię i Styrię. W przypadku większości słoweńskich żołnierzy, okoliczność ta przyczyniła się do bardziej osobistego podejścia do ich udziału w bitwie. Bitwy nad rzeką Isonzo. Pomogło im to również złagodzić trudy życia i walki na linii frontu oraz rozwinąć wyższe morale bojowe.

Słoweńska pamięć o froncie Isonzo

Słoweńscy i inni żołnierze w swoich wspomnieniach i świadectwach wyrażają szok związany z walką na froncie, który przekroczył granice ich oczekiwań, cierpienia i walki. Oprócz tego obrazu, który, jak się wydaje, nie przekracza zakresu doświadczeń i emocji odczuwanych przez żołnierzy innych narodów, Front Soča jest szczególnie wyjątkowy, ponieważ poza walkami w Krasie, Gorycji i Dolinie Soča, niósł ze sobą szczególną energię psychiczną. Energia ta wynikała z jego położenia terytorialnego – znajdował się na ziemi, którą żołnierze narodowości słoweńskiej w większości uznawali za część swojego dziedzictwa narodowego i etnicznego. Wraz z tym frontem pojawiła się narracja obrony narodowej: walka ze zdradzieckimi Włochami, którzy próbowali przejąć słoweńską ziemię.

Jeńcy wojenni i żołnierze austro-węgierscy przechodzący obok magazynów i szpitala polowego w pobliżu Chaty Vossa, dzisiejsza Erjavčeva Koča.

Jeńcy wojenni i żołnierze austro-węgierscy przechodzący obok magazynów i szpitala polowego w pobliżu Voss Hutdzisiejsza Erjavčeva Koča.

(własność Uroš Košir)

Słoweńska pamięć o froncie Isonzo

Pamięć o Froncie Soča podziela również wielu cywilnych mieszkańców Słowenii, nawet jeśli doświadczyli go bezpośrednio lub zostali pośrednio dotknięci jego konsekwencjami, ponieważ jego wpływ sięgał głęboko w głąb lądu, obejmując znaczną część słoweńskiego terytorium etnicznego (Guštin, 2005, s. 64-70). Wielu Słoweńców doświadczyło powstania pola bitwy najbardziej bezpośrednio, obserwując niektóre z około 30 000 osób z regionu Gorycji, Krasu i Doliny Soczy, które zostały zmuszone do szybkiej ewakuacji z obszarów przygranicznych, gdy tworzono linie frontu.

W przypadku “uchodźców z Gorycji” Front Soča odcisnął jeszcze głębsze piętno, ponieważ ci przeważnie wiejscy mieszkańcy zostali zmuszeni do opuszczenia swoich posiadłości, nie tylko do przeniesienia się w nieznane – do prowizorycznych obozów lub do krewnych – ale także do całkowitej zmiany stylu życia (Svoljšak, 2010, s. 228-240). Jak pamięć o Froncie Soča mogłaby nie odcisnąć piętna na członkach “jednostki transportowej” Lublańskiego Ochotniczego Towarzystwa Ratowniczo-Gaśniczego, którzy codziennie dobrowolnie przewozili rannych żołnierzy z dworca kolejowego w Lublanie do licznych zaimprowizowanych szpitali wojskowych w mieście i z powrotem do pociągów? W ciągu czterech lat przetransportowali 1 500 000 rannych (ZAL 1).

Tysiące mieszkańców zachodniej i środkowej Słowenii z niepokojem słuchało huku bombardowań artyleryjskich, szczególnie tych skoncentrowanych na początku bitew o Sočę, które odbijały się echem aż do Kotliny Lublańskiej (Guštin, 2005, s. 71). Gazety codzienne ostrzegały przed włoskim zagrożeniem:

“Niebezpieczeństwo, które zagraża wam ze strony starego wroga, zjednoczyło cały naród jugosłowiański na południu. Widzimy i wiemy tylko to: Sprawa Austrii jest dziś sprawą Jugosławii. Ta ziemia jest austriacka i jugosłowiańska. Wróg Austrii nie może być naszym przyjacielem, tak jak nasz wróg nie był, nie jest i nie będzie przyjacielem Austrii. To, że tak jest z Włochami, jest oczywiste nawet dla Serbów spoza Austrii. Dziś cały jugosłowiański świat wznosi gromki okrzyk przeciwko włoskiej bezczelności. Słowa lidera Klubu Chorwacko-Słoweńskiego, dr Korošeca, rozbrzmiały jak sygnał: “Ręce precz od naszej ziemi i naszego przeznaczenia!”. (Slovenec, 25 maja 1915 r., s. 1).

Front Soča martwił również intelektualistów i polityków. Stał się dla nich dodatkowym powodem do niepokoju i głębszego związku z państwem i armią austro-węgierską, ponieważ Armia Soča chroniła terytorium Słowenii przed zniszczeniami wojennymi i pośrednio broniła nie tylko granic monarchii austro-węgierskiej, ale także słoweńskich ziem i granic narodowych (Škerl, 2007).

Oprócz polityków, młody Jože Šinc z Breginj zdecydował się pozostać lojalny wobec cesarza, przekonany, że tylko cesarz i silne imperium mogą ich ochronić przed Włochami i ich królem, którzy chcieli przejąć terytorium Słowenii. Jako mieszkaniec Breginj doskonale zdawał sobie sprawę z tego, co oznacza życie pod włoskim panowaniem. Pamięć o 1866 r., kiedy Włosi zaanektowali Wenecję i Resję, była wciąż bardzo żywa w tym regionie (Šimac, 2002, s. 194).

Widok na magazyny Fassungsstelle Vosshütte pod dzisiejszą Erjavčeva Koča. W pierwszym roku wojny na potrzeby magazynów ustawiono różne namioty wojskowe, które później zastąpiono drewnianymi konstrukcjami.

Widok na pomieszczenia magazynowe Fassungsstelle Vosshütte pod współczesną Erjavčeva Koča. W pierwszym roku wojny na potrzeby magazynów ustawiono różne namioty wojskowe, które później zastąpiono drewnianymi konstrukcjami.

(własność Uroš Košir)

Słoweńska pamięć o froncie Isonzo

Słoweńscy żołnierze doświadczyli Frontu Soczańskiego jeszcze bardziej bezpośrednio i później żywo go wspominali. Dla Słoweńców, zmobilizowanych w 1914 r. lub w pierwszych miesiącach 1915 r., front soczański był drugim frontem po Galicji lub Karpatach. Większość słoweńskich żołnierzy, już zahartowanych w boju na poprzednich frontach, przybyła na pole bitwy pod Soczą dopiero wczesnym latem 1915 roku. Do tego czasu pierwszy oddział wysłany na front składał się głównie z rezerwistów i żołnierzy oczekujących na przydział w celu uzupełnienia macierzystych jednostek frontowych, czyli batalionów zapasowych. Doświadczenia na froncie soczańskim były dla nich zupełnie inne niż dla kolejnych żołnierzy frontowych.

Atmosfera wybuchu działań wojennych z Włochami została barwnie opisana co najmniej pięć lat później przez Ivana Matičiča, żołnierza 27 Pułku Piechoty Gwardii Krajowej, który w maju 1917 r. został przemianowany na 2 Pułk Strzelców Górskich:

“Dziewiąty batalion marszowy naszego pułku musiał przenieść się na front w Gorycji, ponieważ Włochy zdradziły swojego sojusznika Austrię. Przez kilka tygodni błąkaliśmy się po okolicy Tolmin, kopiąc okopy. Kiedy wojna stała się nieunikniona, 20 maja 1915 r. weszliśmy na górę do kościoła Najświętszej Marii Panny na lewo od Tolmina i zajęliśmy go. W niedzielę Zesłania Ducha Świętego o trzeciej nad ranem otrzymaliśmy krótką wiadomość telefoniczną: “Od północy jesteśmy w stanie wojny z Włochami. Przygotujcie się! Ta niespodziewana wiadomość wstrząsnęła nami. Spojrzeliśmy na siebie i gorzko się uśmiechnęliśmy. Porucznik Ringel, który wyglądał na odważnego człowieka, ale ostatecznie uciekł na tyły, zaczął ściskać pięści: “Dzięki Bogu! Wreszcie nadarzyła się okazja do krwawej zemsty za wszystkie zdradzieckie intrygi i zbrodnie, które nam wyrządzili! Czekajcie, wy włoscy hipokryci, wy bezwartościowe karaluchy, dostaniecie to, co wam się należy, nawet jeśli jest nas tylko kilku! Zaczynajmy, chłopcy!” (Hmelak, 1968, s. 36-37).

Słoweńska pamięć o froncie Isonzo

Słoweńska pamięć o froncie Isonzo

Słoweńska pamięć o froncie Isonzo

SŁOWEŃSKI ŻOŁNIERZ

Kim był słoweński żołnierz na Froncie Soča? Podobnie jak inni, słoweńscy żołnierze nie wybierali swoich pól bitewnych; ich przydział do Frontu Soča został określony przez dowództwo wojskowe, które rozdzieliło jednostki między trzy fronty: wschodni, bałkański i południowo-zachodni, które armia austro-węgierska musiała utrzymać. W ciągu dwóch i pół roku walk między morzem a Rombonem doszło do kilku znaczących koncentracji słoweńskich oddziałów w określonych punktach wzdłuż 90-kilometrowego frontu.

Początkowo, w tragicznych okolicznościach, rozmieszczono bataliony zastępcze słoweńskich pułków. Latem 1915 roku 27 Pułk Piechoty Gwardii Krajowej stacjonował w Dolinie Górnej Soczy przez większość okresu od 1915 do października 1917 roku. 17. pułk piechoty stacjonował w Krasie do wiosny 1916 r., kiedy to został przeniesiony do jednostek przygotowujących się do dużej ofensywy na Nizinie Weneckiej i nie powrócił już na front soczański. 87. pułk piechoty stacjonował w sektorze frontu w Gorycji, podczas gdy 7. i 47. pułk piechoty – reprezentujące większość “pułków słoweńskich”, podstawowych jednostek piechoty o największej koncentracji żołnierzy ze słoweńskiego terytorium etnicznego – należały wojskowo do Korpusu Graz. Mniej było wśród nich żołnierzy Primorskiej, ponieważ 97. pułk piechoty, składający się głównie z mężczyzn z regionu Littoral, był rozmieszczony na froncie wschodnim przez całą wojnę ze względu na obecność włoskich żołnierzy w ich szeregach.

Słoweńscy żołnierze, w tym oficerowie, służyli również u boku różnych narodowości w artylerii, transporcie i innych wyspecjalizowanych jednostkach, a nawet jako piloci we flocie powietrznej (Guštin, 2006, s. 138-139). Można zatem mówić o zróżnicowanym, a jednocześnie kompleksowym i zakrojonym na szeroką skalę doświadczeniu wojskowym słoweńskich żołnierzy na Froncie Soča. Wielu z nich zapisało swoje doświadczenia i przekazało je nam.

Dopóki bardziej szczegółowe analizy nie będą dostępne w bazie danych poległych żołnierzy z terytorium Słowenii, pytanie pozostaje otwarte, czy front Soča był polem bitwy Wielkiej Wojny, na którym życie straciła największa liczba słoweńskich żołnierzy.

Projekt Zbieranie danych o ofiarach wojskowych I wojny światowej w Słowenii rozpoczął się w 2015 roku, a baza danych jest publicznie dostępna od listopada 2018 roku. W projekt zaangażowanych jest szesnaście instytucji i osób prywatnych, a jego koordynatorem jest Instytut Historii Współczesnej.

Słoweńska pamięć o froncie Isonzo

Słoweńska pamięć o froncie Isonzo

PAMIĘTAJĄC I DOŚWIADCZAJĄC PIERWSZEJ WOJNY ŚWIATOWEJ

Wielka Wojna, w swoim ogromie i przekraczaniu wcześniej znanych i możliwych granic, nieumyślnie przyjęła rolę wielkiego promotora umiejętności czytania i pisania (Svoljšak, 2011, s. 523). Żołnierze, którzy w większości posiadali umiejętność czytania i pisania na poziomie szkoły podstawowej, zaczęli dokumentować swoje doświadczenia wojenne na polu bitwy i zarządzać sprawami domowymi. Wśród źródeł dotyczących Wielkiej Wojny zachowała się znaczna liczba żołnierskich listów z frontu oraz wpisów do pamiętników. Pisanie listów stało się popularną i często jedyną możliwą formą komunikacji z cywilnym mikrokosmosem, rodzinami i przyjaciółmi. Tak więc, obok wyższych, bardziej wykształconych i piśmiennych klas, zwykli ludzie również zaczęli pisać. Obie grupy wykorzystywały listy do dzielenia się swoimi pragnieniami, tęsknotami i trudnościami, utrzymując kontakt z bliskimi. Nawet za najbardziej sztywnymi i niewyrażalnymi słowami można wykryć zmagania, obawy i nadzieje ich autorów (Luthar, 2000, s. 17). Można powiedzieć, że różnice między klasami społecznymi zostały zatarte w intymnym doświadczeniu wojny.

To samo dotyczy pamiętników żołnierzy i ich bliskich. Luthar zauważa, że pisanie miało pomóc przezwyciężyć okropności i napięcia wojny oraz znaleźć racjonalność w jej wydarzeniach. Pisanie pozwalało żołnierzom zachować poczucie intymności w masie. Z perspektywy psychoterapeutycznej, pisanie służyło jako środek do rozwiązywania osobistych kryzysów i wyrażania rozpaczy, a także chęci poprawy osobistej sytuacji, ale co najważniejsze, do złagodzenia presji emocjonalnej. Prowadzenie dziennika oferowało ucieczkę do świata, który mógł znieść okropności wojny i pomagał żołnierzom zachować zdrowie psychiczne (Luthar, 2000, s. 529). Refleksja nad trudnościami pomogła również wielu ludziom przetrwać wojnę.

Dzienniki są bardziej wszechstronnym źródłem do rekonstrukcji mentalności i intymnej historii współczesnych niż listy. Dzienniki stanowią nieocenzurowane odzwierciedlenie wydarzeń i, w przeciwieństwie do listów – mniej lub bardziej ocenzurowanych – ujawniają znacznie więcej na temat życia emocjonalnego i materialnego podczas I wojny światowej (Luthar, 2000, s. 20).

Z kolei wspomnienia wojenne opisują wojnę tak, jak autorzy wspominają ją z dystansu czasowego. Ten dystans był kluczowy w kształtowaniu tych wspomnień. Z tego powodu późniejsze wspomnienia nie wykazują takiej samej rozpaczy i gniewu z powodu doświadczenia wojny, jakie można znaleźć we współczesnych wpisach do dziennika. Doświadczenie wojny było przede wszystkim doświadczeniem młodej osoby, która odczuwała życie i śmierć z inną intensywnością niż w czasach pokoju. Aby zrozumieć zmiany, jakie wojna wywołuje w człowieku, potrzebny jest czas i ustanowienie dystansu do tego, co pisarz pamięta o sobie (Svoljšak, 2011, s. 527-528).

Źródła autobiograficzne nie zapewniają pełnego obrazu doświadczeń wojennych, ale raczej fragmentaryczne spojrzenie na świat mentalny, emocje i doświadczenia pisarzy. Dzienniki, listy i wspomnienia mówią nam również wiele o środowisku, w którym żołnierz doświadczył wojny, co oznacza, że są one również naznaczone segmentami obiektywnych wydarzeń (Verginella, 2005, s. 178).

Były austriacki żołnierz Hans Pölzer opisał w swoich wspomnieniach ostatnie trzy dni, które spędził w pobliżu rzeki Soča. Członkowie 6. Dywizji Piechoty(6. K.u.K. Infanterie Division), w tym Pölzer, przybyli pociągiem w okolice Prvačiny między 28 października a 1 listopada. Stamtąd zajęli pozycje wzdłuż linii frontu i wzięli udział w 4. bitwie pod Soczą od 10 listopada do 14 grudnia 1915 roku. Opisując stan okopów obronnych, zauważył, że drewniane deski i pokryte filcem dachy nie wytrzymywały ciągłego bombardowania artyleryjskiego. Był w okolicy w czasie deszczu i przedstawił wstrząsający opis warunków panujących w okopach komunikacyjnych. Gęste, oleiste błoto o czerwono-brązowym kolorze płynęło przez okopy, sącząc się z każdej skalnej szczeliny podczas deszczu. W wielu okopach błoto nagromadziło się do tego stopnia, że sięgało ponad głowę dorosłego mężczyzny, a w nim pływały części rozkładających się ludzkich zwłok (Pölzer, 2011, s. 4-15).

Słoweńska pamięć o froncie Isonzo

Słoweńska pamięć o froncie Isonzo

Słoweńska pamięć o froncie Isonzo

SŁOWEŃSCY ŻOŁNIERZE NA FRONCIE SOČA

Słoweńskie świadectwa wojenne to przede wszystkim historie żołnierzy, którzy służyli wówczas w armii austro-węgierskiej. Relacje te zostały spisane bez poczucia winy lub usprawiedliwienia dla służby w “obcej” armii. Swój udział w wojnie rozumieli jako część wojskowego obowiązku, który wypełniali lojalnie i dokładnie, niezależnie od pola bitwy (Svoljšak, 2009, s. 314). Na szerszą skalę trudniej było im zaakceptować wysłanie na pola bitew w Serbii i Rosji. Podczas pierwszych bitew w Galicji żołnierze austro-węgierscy po raz pierwszy zetknęli się z wojną przemysłową, co było doświadczeniem niewyobrażalnym nie tylko dla nich (Bobič, 2014, s. 86).

Front Soča różnił się od poprzednich doświadczeń wojennych jedynie tym, jak ukształtowało go środowisko – góry zamiast równin i kamienie zamiast miękkiej gleby. Innym istotnym czynnikiem był komponent moralny, który można opisać jako wzmożony patriotyzm, a w konsekwencji poprawę morale bojowego. Silna świadomość wśród słoweńskich żołnierzy, że obrona Frontu Soča oznaczała również obronę ich ojczyzny, motywowała wielu z nich. Po wypowiedzeniu przez Włochy wojny monarchii austro-węgierskiej, słoweńscy żołnierze zaczęli postrzegać bitwę wzdłuż Soczy jako konieczne wezwanie do obrony ojczyzny. Mówili nawet o “tęsknocie” za walką przeciwko “Lahi” (potoczne określenie Włochów).

Andrej Dobravec, który walczył na froncie bałkańskim, ale został odesłany na tyły z powodu reumatyzmu, poprosił miejscowego księdza o napisanie w jego imieniu listu do dowództwa wojskowego z prośbą o wysłanie na front włoski. Ksiądz przekazał prośbę z gorącą rekomendacją. Podobnie słoweński żołnierz napisał z granicy z Włochami: “Jesteśmy ze słoweńskiej krwi i jesteśmy gotowi przelać ją za słoweńską ziemię, jeśli zajdzie taka potrzeba”. (Bobič, 2014, s. 86-87).

Ta gotowość do poświęcenia się w obronie państwa i swoich narodowych interesów została również doceniona przez władze wojskowe. Austriackie oficjalne raporty odnotowały, że słoweńscy żołnierze, pomimo swoich jugosłowiańskich aspiracji, posłuchali wezwania cesarza i mieli nadzieję na uzyskanie politycznej autonomii w nagrodę za swoją lojalność wobec cesarza. Podobno z radością byli gotowi poświęcić wszystko, nawet ostatnią kroplę krwi. Wszędzie słoweńscy chłopcy walczyli i przelewali krew za swoją ojczyznę. Zachowanie poszczególnych słoweńskich jednostek zostało opisane jako wzorowe (Svoljšak, 2009, s. 299).

Wraz z wypowiedzeniem wojny przez Włochy i ich pierwszymi atakami na austro-węgierskie pozycje za granicą, rozpoczął się “krwawy taniec” z nowym i potężnym wrogiem, którego nie można było lekceważyć. Austro-Węgry stanęły teraz w obliczu dodatkowego, długiego frontu i pomimo cichych podejrzeń i spekulacji, wypowiedzenie wojny przez Włochy przyszło niespodziewanie. Poniższy rozdział oferuje wgląd w osobisty świat osób, które walczyły na polu bitwy pod Sočą i udokumentowały swoje doświadczenia w dostępnych nam pamiętnikach.

Żołnierze, którzy mieli okazję porównać różne fronty, postrzegali front soczański jako odrębny, jeszcze bardziej wymagający i niebezpieczny. Doświadczeni żołnierze austro-węgierscy, którzy wcześniej walczyli w Galicji i Karpatach, opisywali wojnę na soczańskim polu bitwy zarówno z szacunkiem, jak i podziwem. “Ludzie i oficerowie, którzy walczyli na galicyjskim polu bitwy, mówią, że nigdy nie doświadczyli czegoś tak strasznego, jak to, co widzą tutaj”, napisał artylerzysta Mihael Mohor (Svoljšak, 2014, s. 16).

Co było takie straszne? Na polu bitwy pod Sočą linia frontu przebiegała przez wysokie góry i przez Kras, gdzie nacisk atakujących był najbardziej intensywny. Na skalistym krasowym terenie obrońcy mieli słabe schrony, a ich wykopanie wymagało znacznie większego wysiłku. Niewystarczająco silne jednostki ledwo wystarczały do utrzymania linii. Nieodpowiednia infrastruktura transportowa, pospiesznie zbudowana przez wojsko, pogarszała komunikację z tyłami i utrudniała dostarczanie na czas wystarczającej ilości zaopatrzenia. Skalisty teren krasowy potęgował skutki ostrzału artyleryjskiego. Ofensywy na polu bitwy Soča rozpoczynały się od wielogodzinnych ostrzałów artyleryjskich, po których następowały szarże piechoty przez pola najeżone zasiekami. Żołnierze starali się powstrzymać atakujących ostatkiem sił w walce wręcz. Ci, którzy przeżyli, spędzali noce na wzmacnianiu zniszczonych okopów i kopaniu schronów.

Stały niedobór wody był poważnym problemem na froncie krasowym. Zaopatrzenie żołnierzy na linii frontu w żywność było słabe i nieregularne. W ciągu dnia obrońcy unikali ruchu, aby nie zdradzić swoich pozycji. Oprócz ciągłego włoskiego ostrzału, obrońcy wzdłuż Soczy często musieli stawiać czoła wyzwaniom pogodowym. Ulewny deszcz i wiatr niszczyły ich schronienia, a rwące potoki zmiatały je z powierzchni ziemi. Gdy ostrzał na chwilę ustał, żołnierze pracowali nad naprawą okopów (Hrovat i in., 2015). To, co zostało zniszczone w ciągu dnia, starali się naprawić w nocy. Chociaż włoska artyleria zwykle wstrzymywała ostrzał w nocy, obrońcom zagrażały włoskie patrole snajperskie, które okopywały się, czasami zaledwie kilka metrów od obrońców, strzelając przez całą noc.

Schrony leżały w gruzach, straty były duże, a ranni jęczeli i błagali o wodę. Ivan Matičič opisał ich warunki jako nie do zniesienia (Hmelak, 1968, s. 65, 87). Żołnierze z niecierpliwością oczekiwali ulgi po 14 dniach lub trzech tygodniach na linii frontu, aby mogli wycofać się na tyły (Videmšek, 2014).

Brak wody był częstym problemem walczących stron także na innych polach bitew. Ciekawa relacja pochodzi od Vladislava Fabjančiča, który walczył jako ochotnik w armii serbskiej, w tym w bitwie pod Cer. Napisał on: “Przy pewnej studni w pobliżu Ub miałem okazję być świadkiem i uczestnikiem zaciekłej nocnej walki o wiadro (wody; red.). Sierżanci i oficerowie, którzy nie pozwalali nam pić – ponieważ nie zarządzono przerwy – byli natychmiast spychani na bok. Każdy żołnierz z silniejszymi pięściami dostawał picie. Jenko (Avgust Jenko, również ochotnik; red.) i ja byliśmy wśród nich. Uderzenie szablą w plecy nie przeszkadzało nam zbytnio. Straszliwe pragnienie zostało przynajmniej tymczasowo ugaszone”. (ZAL 2).

Russian road on Vršič pass

Słoweńska pamięć o froncie Isonzo

Słoweńska pamięć o froncie Isonzo

Wysoka intensywność walk, zwłaszcza na Kras, była szczególnie uciążliwa. Włoska artyleria mocno ostrzeliwała linie zaopatrzeniowe, co wymuszało próby rozwiązania tej kwestii poprzez nocne dostawy żywności (Stergar, 2015, s. 4-5). Franc Grošelj, medyk na Froncie Soča i członek wojskowej jednostki medycznej, wspominał, że podczas bitew żołnierze jedli tylko raz dziennie, zazwyczaj wieczorem, około godziny 23:00. Kiedy ostrzał zelżał, żołnierze pracowali nad naprawą okopów (Hrovat et al., 2015).

Istotnym problemem było zaopatrzenie w wodę i pragnienie, gdyż w regionie Kras i w wysokich górach wody było pod dostatkiem. Pomimo strzeżonych studni i zakazów picia nieczystej wody, zeznania wskazują, że żołnierze pili każdą wodę, jaką udało im się znaleźć, co prowadziło do rozprzestrzeniania się zakaźnych i niebezpiecznych chorób jelit. Władze wojskowe rozpoczęły budowę wodociągów i starały się regularnie dostarczać wodę, ale minęły miesiące, zanim im się to udało (Štepec, 2016, s. 33).

Presja pola bitwy doprowadziła wielu obrońców na skraj szaleństwa, co doprowadziło do obwiniania zarówno Austrii, jak i Włoch. Austria była oskarżana o wysyłanie ich na śmierć, podczas gdy Włochy ich zabijały (Hmelak, 1968, s. 88). Słoweńscy obrońcy gardzili włoską chciwością terytorialną. Ivan Matičič wyraził swoje oburzenie w swoich pismach: “Dokąd zmierza ten włoski diabeł? Ta chciwość musi obrzydzić każdego do głębi. Już pierwszego dnia twierdzili, że ich ludzie zostali wyzwoleni. Ale dlaczego wciąż wkraczają na naszą ziemię? Z pewnością nie myślą, że nas wyzwalają?” (Hmelak, 1968, s. 88).

Po wypowiedzeniu wojny przez Włochy powróciły słoweńskie stereotypy o “zdradzieckich Włochach” (Stergar, 1996, s. 71). Biorąc pod uwagę, że cele wojenne Włoch były dobrze znane, a treść traktatu londyńskiego była z grubsza zrozumiała, nie jest zaskoczeniem, że uprzedzenia wobec Włochów zyskały solidne podstawy i nowe wzmocnienie. Słoweńcy, a także Chorwaci i inni południowi Słowianie z monarchii, słusznie czuli się zagrożeni i rywalizowali w potępianiu włoskich żądań. Koncepcja Włochów jako kiepskich żołnierzy, która nie dotyczyła wyłącznie Słoweńców, stała się wówczas popularnym tematem. Trzy najbardziej znane słoweńskie stereotypy na temat ich zachodnich sąsiadów były takie, że Włosi byli zdradzieccy i niegodni zaufania, byli kiepskimi żołnierzami, a ich armia ledwo zasługiwała na miano armii. Stereotypy te pojawiły się również wśród obrońców na froncie Soča. Późniejsze wydarzenia historyczne tylko je wzmocniły i pozostają one obecne nawet dzisiaj (Stergar, 1996, s. 72-73).

Ciekawym odejściem od stereotypów na temat włoskiego wroga i okropieństw wojny jest powieść wojenna Doberdob autorstwa Prežihova Voranca. Napisana 20 lat po wojnie, autor demontuje mit heroicznej wojny, portretując zdezorientowanych i przerażonych żołnierzy po obu stronach pola bitwy. Relacja głównego bohatera, a częściowo także samego Voranca, z włoskim wrogiem jest złożona. Na poziomie narodowym Włosi są postrzegani jako prawdziwi wrogowie – niszczyciele tego, co jest im drogie, przyszli okupanci i ciemiężyciele słoweńskiej wolności. Jednak na poziomie ludzkim i osobistym są oni ofiarami tej samej bezsensownej wojny (Kač, 2016).

Wspomnienia żołnierzy często zawierają krytykę ich przełożonych, szczególnie ze względu na ich arogancką postawę i złe traktowanie podwładnych. Takie różnice stają się bardziej zrozumiałe, gdy weźmie się pod uwagę, że było to społeczeństwo, w którym różnice klasowe były powszechne i uważane za oczywiste. Wojsko było ściśle zhierarchizowane. Jeszcze przed wojną dowództwo wojskowe wpajało zarówno oficerom czynnym, jak i rezerwistom poczucie przynależności do elity społecznej – takiej, która wydawała rozkazy żołnierzom, ale się z nimi nie zadawała (Stergar, 2015, s. 26-27).

Codzienna konfrontacja ze śmiercią wywoływała różne reakcje u poszczególnych żołnierzy, w zależności od ich charakteru. Podczas gdy niektórzy gorączkowo trzymali się wiary w strachu przed śmiercią, inni wydawali się pogodzeni ze swoim losem i zwrócili się do wewnątrz. Ferdinand Wigele, urodzony w 1898 r. w Stari trg pri Rakeku, napisał w swoim dzienniku 24 lutego 1917 r., że jego obecne życie jest nic nie warte, mimo że nie został jeszcze skonfrontowany z rzeczywistością pola bitwy pod Sočą i dopiero trenował w jego pobliżu do walki z wrogiem. “Nie wolno ci patrzeć w przyszłość, bo następnego dnia możesz być martwy”, pisał (ZAL 3), choć nie postrzegał śmierci jako czegoś przerażającego. Obawiał się raczej, że stanie się niepełnosprawny i zależny od innych. W takim przypadku wolałby raczej zakończyć własne życie. W obliczu możliwej śmierci zastanawiał się nad przeszłością, idealizując ją. Mówił o wspaniałych czasach, z których nie skorzystał i żałował, że nie żył prościej (ZAL 3).

W ciągłej konfrontacji ze śmiercią i strachem, przeszłe życie wydaje się takie proste. Ta idealizacja przeszłości wywołuje w człowieku poczucie niespełnionego życia.

Utworzenie Frontu Soča (Isonzo) należy rozumieć w kontekście długotrwałego niezadowolenia Królestwa Włoch z jego granicy wzdłuż Morza Adriatyckiego. Zgodnie z włoskimi poglądami politycznymi, były to terytoria, które armia włoska okupowała jako znajdujące się “w naturalnych granicach Włoch”. “Odkupione terytoria” odzwierciedlały podstawowy cel włoskiej polityki i powody jej zaangażowania w wojnę (por. Svoljšak, 2003).

Słoweńska pamięć o froncie Isonzo

Słoweńska pamięć o froncie Isonzo

Słoweńska pamięć o froncie Isonzo

8 lutego 1917 r., podczas Off(izzier) Fortbildungskurs (kursu oficerskiego) w Št. Peter on the Karst, dowódca odczytał rozkaz od włoskiego dowództwa wojskowego dla swoich żołnierzy jako ostrzeżenie o powadze sytuacji. Rozkaz stwierdzał, że następna włoska ofensywa może być ostatnią w tej wojnie. W związku z tym włoskie dowództwo wojskowe oczekiwało, że każdy żołnierz wypełni swój obowiązek i zrobi wszystko, co w jego mocy. Włochy były przekonane o swojej absolutnej przewadze. 11 lutego lekarz pułkowy przeprowadził wykład dla uczestników szkolenia na temat różnych chorób pola walki, podczas którego zauważył: “Nikt nie opuści tego pola bitwy żywy dla Hinterlandu”. (ZAL 3).

12 lutego Wigele zanotował w swoim dzienniku, że przygotowania wskazują na “coś wielkiego” i że prawdopodobnie wkrótce będzie musiał “stawić czoła ogniowi”. Czuł się gotowy, ale chciał odwiedzić dom i Cirilę (prawdopodobnie romantyczne zainteresowanie) po raz ostatni, mówiąc: “Jeśli tak musi być, to pójdę”. (ZAL 3). 26 lutego jego jednostka została przeniesiona na poligon techniczny w Primož koło Pivki, gdzie przybył również dowódca Frontu Soča, Svetozar Borojević von Bojna, oraz batalion oficerów (ZAL 3).

Na początku marca Wigele pozostał w Primožu. Czas spędził tam nie tylko na szkoleniu, ale także na relaksie. Opisał wieczór, kiedy wino i muzyka zmiękczyły zatwardziałe serca żołnierzy. Kapitan Popp, najwyraźniej należący do “I. R. 43. Marsch”, wstał podczas muzyki i opowiedział o 8. bitwie pod Soczą. Poszedł do bitwy z 600 żołnierzami i 16 oficerami, ale wróciło tylko 15 żołnierzy i jeden oficer (ZAL 3). Historie te wzmocniły w Wigele świadomość ulotności życia i oczekiwanie, że nadejdzie jego kolej. Jego dziennik ujawnia przekonanie, że przybycie na pole bitwy oznaczało koniec życia.

14 marca Wigele został przydzielony do “4. kompanii polowej” w Škrbinie. Wyraził ulgę, że (jeszcze) nie musiał wchodzić do okopów, jak niektórzy z jego towarzyszy. Otrzymał sprzęt wojskowy, w tym maskę przeciwgazową i 130 sztuk amunicji, ale miał też do czynienia z wszami i szczurami. Wykrzyknął: “O Boże, co za życie i jak długo trzeba tak żyć?”. Był zdesperowany, przekonany, że śmierć jest jedynym rozwiązaniem. Pragnął zostać wkrótce ranny lub śmiertelnie trafiony kulą (ZAL 3). Chociaż nie był jeszcze w bitwie, jej bliskość napełniła go przerażeniem i mieszanym “pragnieniem” bycia rannym lub śmiertelnie rannym. Nic, co widział, nie wydawało się już ludzkie.

Odwiedzając cmentarz, podziwiał wysokie cyprysy kołyszące się dumnie na wietrze, ale to krótkie oderwanie od rzeczywistości było ulotne. Obserwując groby, napisał: “Błogosławieni, którzy nie widzieliście tego nieszczęścia; odeszliście, zanim nadeszło. Błogosławieni jesteście. Lecz synowie twoi umierają obok ciebie”. (ZAL 3). Chociaż nie walczył jeszcze na polu bitwy, jego bliskość popchnęła go do autodestrukcyjnych myśli i “poszukiwania” połączenia ze śmiercią. Cmentarz dał mu poczucie spokoju, ponieważ pochowani tam uniknęli okropności wojny. Rozglądając się wokół, zobaczył tylko zrujnowane domy i wykrzyknął: “Mieszkańcy tego miejsca, zostańcie tam, gdzie jesteście, abyście nie widzieli tej biedy, abyście nie widzieli swoich domów”. (ZAL 3).

Ferdinand Wigele został wcielony do wojska 28 kwietnia 1916 r. i przydzielony do 17. pułku piechoty. Jego zachowany dziennik obejmuje okres od 1916 do marca 1918 roku. Na początku pierwszego zeszytu swojego dziennika napisał, że nie pisze dla innych, ale dla siebie, aby na starość mógł wspominać swoją młodość, jeśli jej dożyje. Gdyby zginął na polu bitwy, poprosił, by ktokolwiek znalazł notatki, natychmiast je zniszczył i poinformował o jego śmierci rodzinę, której adres zamieścił. Kiedy Włosi pojmali go 19 czerwca 1918 roku, najwyraźniej skonfiskowali jego notatki obejmujące okres po 20 marca 1918 roku, co sugeruje, że później odtworzył je z pamięci.

Słoweńska pamięć o froncie Isonzo

Słoweńska pamięć o froncie Isonzo

Pamięć o froncie Isonzo

Jego pisanie było nieustannie przerywane przez przeloty włoskich samolotów. Barwnie opisał austro-węgierską artylerię ostrzeliwującą włoskie samoloty. Nawet w nocy nie było spokoju, ponieważ wróg ostrzeliwał “strasznie”. Wszy i włoska artyleria pozbawiły go snu.

Około 20 marca jego jednostka znalazła się w Kobjeglavie, a następnie przeniosła się do Koprivy. 2 kwietnia zauważył, że został awansowany na Zugsführera (sierżanta). Był bardzo zadowolony z tego awansu, ponieważ oznaczało to, że nie musiał już wykonywać obowiązków technicznych, a także przyszył nowe insygnia do swojego munduru. Swój awans świętował w Sežanie z towarzyszem, pijąc litr wina (ZAL 3). W tej fazie jego pisanie znów stało się lżejsze. Opisywał swoje codzienne życie bez zagłębiania się w głębsze myśli. Najwyraźniej awans podniósł jego morale, ale zaczął też odczuwać znużenie monotonią wojskowego życia, pisząc: “Nigdy nie żyłem tak nudno, zawsze tak samo”. (ZAL 3).

Na tym etapie swojego dziennika Wigele zdawał się dystansować od swoich wcześniejszych częstych myśli o śmierci. Był jednak sfrustrowany monotonią, a jego gniew jest widoczny w ostrej uwadze na temat jego nowego przełożonego, Oblt. Trattnik : “Pod każdym względem jest świnią”. Dodał, że inni również zdawali sobie sprawę, że nie jest dobrym człowiekiem (ZAL 3). W swoim dzienniku, swoim prywatnym świecie w czasie wojny, Wigele pozwolił sobie na otwartą krytykę swojego przełożonego – coś surowo zabronionego i surowo karanego w sztywnej hierarchii wojskowej i społecznej tamtych czasów.

Wpisy w dzienniku Ferdinanda Wigele odzwierciedlają dojrzewanie młodego człowieka, który w swojej młodzieńczej naiwności zgłosił się na ochotnika do armii, ale zakończył swoją podróż wojskową we włoskiej niewoli jako zahartowana i przedwcześnie dojrzała jednostka. Wielu żołnierzy doświadczyło takiego przedwczesnego stwardnienia i wymuszonej dojrzałości.

Kiedy burmistrz Lublany Ivan Tavčar otrzymał 28 października 1917 r. wiadomość o ponownym zajęciu Gorycji przez Austro-Węgry i triumfalnym wkroczeniu armii austro-węgierskiej na terytorium Włoch, przemówił do rady miasta na uroczystej sesji 6 listopada 1917 r. (ZAL 4). Uczestnicy wyrazili swoje uznanie dla cesarza i władcy Karola, który poprowadził armię austro-węgierską do “całkowitego zwycięstwa”. Przyrzekli mu swoją lojalność i “niezachwiane” oddanie. Z tej okazji oddali również hołd swojemu honorowemu obywatelowi, dowódcy Armii Soča, Svetozarowi Borojevićowi, który bronił słoweńskiej ziemi w jedenastu bitwach przeciwko liczebnie przewyższającemu włoskiemu wrogowi. Uhonorowano również wszystkich żołnierzy, którzy walczyli w niemożliwych warunkach i poświęcili swoje życie dla ojczyzny.

Burmistrz i rada miasta wyrazili dumę z udziału słoweńskich żołnierzy, którzy “nigdy się nie zachwiali i byli jednymi z pierwszych w szeregach dążących do zwycięstwa” (ZAL 4). Wyrazili również wdzięczność swoim niemieckim sojusznikom.

Udane natarcie armii austro-węgierskiej było postrzegane na uroczystej sesji jako zwycięstwo nad Włochami i krok w kierunku sprawiedliwego i trwałego pokoju. Uczestnicy wyrazili nadzieję, że sprawiedliwość w monarchii nie będzie już stosowana nierówno, ale równo dla wszystkich. Wierzyli, że sprawiedliwość wyrośnie z krwi Słoweńców przelanej na Soczy. Cesarz Karol, opisywany jako “prawdziwy przedstawiciel prawdziwej sprawiedliwości”, był postrzegany jako gwarant tej nadziei (ZAL 4).

Jednak późniejszy rozwój wydarzeń pokazał, że ich oczekiwania związane ze zwycięstwem na froncie Soča były zbyt optymistyczne, zarówno wewnętrznie, jak i zewnętrznie. Włochy zdobyły dużą część słoweńskiego terytorium etnicznego, a Austro-Węgry pozostały tak zaniedbane, że zostały porzucone w momencie porażki.

Słoweńska pamięć o froncie Isonzo
Pamięć o froncie Isonzo

Słoweńska pamięć o froncie Isonzo źródło: tutaj

-30%
Pierwotna cena wynosiła: 20 €.Aktualna cena wynosi: 14 €.
-30%
Pierwotna cena wynosiła: 20 €.Aktualna cena wynosi: 14 €.
-38%
New
-30%
Pierwotna cena wynosiła: 20 €.Aktualna cena wynosi: 14 €.
-30%

Plakat formatu A1

A1 Plakat mglistego lasu

Pierwotna cena wynosiła: 20 €.Aktualna cena wynosi: 14 €.
-30%
Pierwotna cena wynosiła: 20 €.Aktualna cena wynosi: 14 €.
-33%
New
Pierwotna cena wynosiła: 12 €.Aktualna cena wynosi: 8 €.
-38%
New
-30%
Pierwotna cena wynosiła: 20 €.Aktualna cena wynosi: 14 €.
-30%
Pierwotna cena wynosiła: 20 €.Aktualna cena wynosi: 14 €.
-30%
Pierwotna cena wynosiła: 20 €.Aktualna cena wynosi: 14 €.
-30%
Pierwotna cena wynosiła: 20 €.Aktualna cena wynosi: 14 €.

Zakwaterowanie w górskiej chacie

https://www.erjavcevakoca.si/ Slovenščina https://www.erjavcevakoca.co.uk/ English https://www.erjavcevakoca.pl/ English https://www.erjavcevakoca.ba/ Bosanski https://www.erjavcevakoca.be/ Dutch https://www.erjavcevakoca.hr/ Hrvatski https://www.erjavcevakoca.cz/ Čeština https://www.erjavcevakoca.dk/ Dansk https://www.erjavcevakoca.nl/ Dutch https://www.erjavcevakoca.fi/ Suomi https://www.erjavcevakoca.fr/ Français https://www.erjavcevakoca.de/ Deutsch https://www.erjavcevakoca.hu/ Magyar https://www.erjavcevakoca.it/ Italiano https://www.erjavcevakoca.pl/ Polski https://www.erjavcevakoca.rs/ српски https://www.erjavcevakoca.sk/ Slovenčina https://www.erjavcevakoca.es/ Español https://www.erjavcevakoca.se/ Svenska https://www.erjavcevakoca.ch/ Deutsch

Wycieczki i wędrówki na mapie

Wycieczki i wędrówki na mapie

Slovenia (en) Placeholder
Slovenia (en)

Twoja następna destynacja w Słowenii?

Erjavceva mountain hut at Vrsic pass in summer

Chata górska Erjavčeva jest otwarta przez cały rok. Zarezerwuj swój pobyt i spędź trochę czasu w naturalnym raju Triglavskiego Parku Narodowego (UNESCO) w pobliżu Kranjskiej Gory na przełęczy Vršič w samym sercu Triglavskiego Parku Narodowego.

Zarezerwuj swój pobyt
https://www.erjavcevakoca.si/ Slovenščina https://www.erjavcevakoca.co.uk/ English https://www.erjavcevakoca.pl/ English https://www.erjavcevakoca.ba/ Bosanski https://www.erjavcevakoca.be/ Dutch https://www.erjavcevakoca.hr/ Hrvatski https://www.erjavcevakoca.cz/ Čeština https://www.erjavcevakoca.dk/ Dansk https://www.erjavcevakoca.nl/ Dutch https://www.erjavcevakoca.fi/ Suomi https://www.erjavcevakoca.fr/ Français https://www.erjavcevakoca.de/ Deutsch https://www.erjavcevakoca.hu/ Magyar https://www.erjavcevakoca.it/ Italiano https://www.erjavcevakoca.pl/ Polski https://www.erjavcevakoca.rs/ српски https://www.erjavcevakoca.sk/ Slovenčina https://www.erjavcevakoca.es/ Español https://www.erjavcevakoca.se/ Svenska https://www.erjavcevakoca.ch/ Deutsch

Sklep internetowy z pamiątkami

-30%
Pierwotna cena wynosiła: 20 €.Aktualna cena wynosi: 14 €.
-30%
Pierwotna cena wynosiła: 20 €.Aktualna cena wynosi: 14 €.
-33%
New
Pierwotna cena wynosiła: 12 €.Aktualna cena wynosi: 8 €.
-38%
New
Darmowa wysyłka przy zamówieniach powyżej 40 
Send this to a friend